Kamila Worobiej
Na poziomki


SZPULARKI | TERAZ POLIŻ, Beniamin Bukowski, Krystyna Duniec, Katarzyna Kalwat, Inga Lipińska
1/6

Praca powstała jako część Programu Wsparcia Środowisk Twórczych realizowanego przez Jasną 10: Warszawską Świetlicę Krytyki Politycznej w ramach programu „Centrum Jasna” finansowanego ze środków Miasta Stołecznego Warszawy.

Nie znosiłam wyjeżdżać na wakacje na wieś. Nazywałam ten czas „nudy czeremchowskie”. Wieś, w której mieszkała moja babcia leży tuż obok białoruskiej granicy, pośród lasów. To był duży dom z bardzo dużym ogrodem. Na piętrze domu znajdował się pokój, w którym stało krosno. Krosno dzieliło ten pokój tylko z suszonymi ziołami i kwiatami porozkładanymi na podłodze lub rozwieszanymi na lince przy suficie. Krosno było gigantyczne. Babcia tkała na nim co jakiś czas. Kojarzyło mi się ono z jakimś futurystycznym instrumentem, będącym skrzyżowaniem fortepianu i harfy. Pamiętam jego dźwięk. Rytmiczny puls terkocząco-skrzypiący dopełniony zaśpiewem polsko-białoruskim mojej babci. Gdy wracam tam dziś – w listopadzie 2020 – myślami, to wszystko mi się miesza, obrazy nakładają się na siebie – fotoreporterskie, dramatyczne zdjęcia z Białorusi z pobliskim laskiem, do którego babcia wyciągała mnie w poszukiwaniu poziomek, kolorowe skrawki z tkanych pledów i dywanów z tęczowymi flagami, poczucie nudy i izolacji na wsi w wieku nastoletnim z pandemicznym lockdownem w tym roku. Kiedyś myślałam, że w moim pochodzeniu nie ma nic szczególnie interesującego. Myślałam też, że każdy z nas jest odrębną istotą i nic nas nie łączy z innymi, szczególnie tymi, których nie znamy. Mniej więcej rok temu, chodząc po Żyrardowie zastanawiałam się, jak się czuję w tym miejscu i zastanawiałam się czy, gdy istniały zakłady to czy reszta miasta słyszała puls pracujących maszyn? Wyobrażałam sobie, że cały Żyrardów to tak naprawdę dom mojej babci, a zakłady to ten pokój z krosnem.

Teraz znowu otwieram drzwi do tego pokoju na piętrze. Jest już tam bardzo cicho. Nikogo nie było tam od lat. Ja już dawno dorosłam. Siadam do krosna i zaczynam kawałek po kawałku tkać, rytmicznie. Bo dziś myślę, że wszyscy jesteśmy połączeni. Chcę mi się spleść te różne kawałki, poróżnione barwami, pochodzeniem lub fakturą. Chce mi się nas spleść. Połapać te wszystkie zagubione nitki. Te zgubione w historii kobiety – w mojej rodzinnej historii, historii strajków, historii zakładów, historii wsi, miasteczek, miast i krajów. I niech brzmią te herstorie. Bo to jest czas kobiet.

WARSZAWO MOJA WARSZAWO | festiwal o byciu razem

WARSZAWO MOJA WARSZAWO | festiwal o byciu razem

zobacz dokumentację edycji z roku 2024

Dowiedz się więcej