Mdli mnie, oblewa mnie fala zimna, jest mi niedobrze. A przecież to historia o zwycięstwie, bohaterstwie, a mi jest tak smutno, potwornie smutno. Niewiarygodne. Mdli mnie od wyobrażania sobie tego co działo się w fabrykach w XIX wieku. Licze te godziny, próbuje sobie wyobrazić to zmęczenie. Myślę, że w końcu trochę wyobrażenia na temat ciężkiej pracy mam. Wychował mnie dziadek pracoholik (nabawił się tej choroby w Auschwitz). W jego obecności trzeba było pracować fizycznie bez przerwy i szybko. A i tak mnie mdli. Od tych ilości godzin spędzonych w fabryce, od tych warunków pracy, mdli na myśl, że to był awans społeczny, że to była i tak możliwość lepszego życia. Więc znowu liczę te godziny pracy, może nie było aż tak źle, potem dodaje czas na dzieci, pranie, gotowanie i nie mieści mi się to w dobie. Żywili się głównie ziemniakami, kapustą, chlebem i tyle mieli Ci ludzie energii. Jak? Skąd te kobiety brały siłę jeszcze na seks, przecież rodziło się tam tyle dzieci (dlatego chyba szpularka z żyrardowskiego pomnika jest w zaawansowanej ciąży), co prawda te dzieci też licznie umierały, a te, które przeżyły dołączały szybko na halę do rodziców. A może to był seks po polsku czyli bez pytania. Nie wiem, ale śmiem twierdzić, że zdarzało się. Bardziej tak to sobie wyobrażam niż romantycznie niestety. Choć to, że mężczyźni mieli jeszcze siłę na seks też mnie zastanawia.
Prości ludzie mają proste potrzeby, szlachetni ludzie mają szlachetne potrzeby dlatego im się więcej należy. Proste! Życie jest proste! Cała ta bohaterska historia zaczyna się od takiego kurestwa ludzi uprzywilejowanych. Nie poszło o lepsze warunki, poszło o nie pogarszanie już istniejących. Zaczęły strajkować bo „filantrop” Dittrich postanowił obniżyć pensje swoim pracownicom z powodu kryzysu. Były ofiary śmiertelne, policja i wojsko jak zwykle po stronie władzy, prześladowania, aresztowania. Mimo wszystko fabrykant musiał ustąpić, musiał się trochę cofnąć, z naszej współczesnej perspektywy naprawdę niewiele, ale wtedy to było coś! Wygrały! Pierwszy raz w skali świata taki sukces prostego człowieka! To znaczy, że my też dziś mamy szanse, że wygramy? Zaczynamy tak samo i wciąż żądamy niewiele. Czy to znaczy, że za 100 lat jakaś młoda kobieta będzie czytała o Strajku Kobiet i będzie ja też mdliło? Będzie myślała „to niemożliwe, jak one to wytrzymywały”, „to aborcja była kiedyś nielegalna?”, „patriarchat to był jakiś dziaderski wynalazek, trudno to logicznie zrozumieć, obrzydliwe”. Tak jak ja teraz myślę „jak to możliwe?” i ciężko mi sobie wyobrazić, że zaledwie 100 lat temu kobiety nie mogły głosować. Może ta kobieta za 100 lat (o ile oczywiście ta planeta to udźwignie) pomyśli nawet tak: „to ludzie się kiedyś bali policji?”. No tak kochana, tak siostro, tak przyszła obywatelko, trzeba było na nich uważać. Ja się boję policji, chodzę na strajki i jestem czujna bo jak mnie wsadzą na dołek to nie będzie miał kto zaopiekować się moim chorym psem. A wsadzają, dobrze, że nie strzelają jak w 1883 roku, można powiedzieć, że jest postęp! Tylko gazują, zaganiają, przeganiają, blokują, poniżają, czasami nawet molestują, biją ale już nie mordują! Tacy zacni są ci nasi chłopcy umundurowani. Czyli już można odnotować progres. Od razu mi lżej. Już się nawet nie mogę doczekać tego co będzie za te 100 lat. Szkoda. Że nie dożyje. To już będzie jakiś raj. Jak my im teraz nawet możemy legalnie w kask krzyczeć „zdejmij mundur przeproś matkę” i żyjemy, a do tamtych na „Sz” to by już strzelono. Takie piękne czasy. A ja jednak po cichu sobie tak myśle, może to jednak ta matka z ojcem powinna przeprosić tego policjanta za trudy dzieciństwa. Co się musi wydarzyć w twoim życiu, że dobrowolnie, bez przymusu, masz ochotę strzelić bezbronnej, spokojnie demonstrującej kobiecie gazem prosto w twarz, że wpadasz niby w prywatnym ubraniu w tłum kobiet i nawalasz je z lubością pałką? Oczywiście nie wszyscy policjanci tacy są, nie wszyscy korzystają z przewagi prawnej jaką mają nad społeczeństwem, ale niektórzy korzystają i to z przytupem, a możliwości mają duże i to jest przerażające. Czy znamy jakieś przykłady z historii kiedy policja stanęła po stronie obywateli? Policja zawsze stoi po stronie władzy, na tym polega ten zawód, na poczuciu władzy, strachu i wykonywaniu rozkazów. Strzelić do wykończonych fizyczną pracą ludzi w tym dzieci, bo w Żyrardowie tak jak i obecnie w Warszawie strajkowała młodzież. W 1883 roku od kul policjantów ginie 17-latek, 19-latek, dwie 15-latki i dwóch 13-latków. Znowu mnie mdli, niedobrze mi, chyba zwymiotuję. I co? Jakby taki policjant nie wykonał rozkazu to jego by wtedy zabili? Myśle, że nie, ani wtedy ani dziś. Myśle, że to taki stan umysłu, w którym nie interesuje Cię ani samodzielne myślenie, ani empatia, z miejsca, może z natury nie ufasz ludziom i zakładasz im złe intencje, a twój naczelny Ci tylko wskazuje kto dziś jest ten zły.
Dobra bo znowu mi się zrobiło niewymownie smutno. Coś pozytywnego na koniec. Za 100 lat w Żyrardowie zamiast placu Jana Pawła II będzie Plac Szpularek. Jestem tego pewna ponieważ, gdyż tak układa się nasza historia, moje siostry ponad 100 lat temu wywalczyły swoje postulaty, choć do nich strzelano, straszono zwolnieniem z pracy, a wtedy zwolnienie to było faktyczne zagrożenie życia dla całej rodziny (hm i znowu mamy postęp), nie poddały się. Ponad sto lat później również ląduję na ulicy ale już w innej sprawie. Nasze prawa, prawa kobiet, choć w żółwim tempie, jednak idą do przodu, co prawda akurat w w kwestii aborcji do tyłu (miałyśmy w tym kraju już lepszy moment). Kobiety za to zmieniają się szybciej, dziś głośno skandujemy hasło „nigdy nie będziesz szła sama”. Nie szłaś, wtedy i dziś jesteśmy w tym razem, iść trzeba i długa droga przed nami!
W drogę!