Niecałe pół godziny drogi od centrum Warszawy można spotkać się z krajobrazem, który kiedyś – z perspektywy czasu geologicznego wcale nie tak dawno temu – dominował w tym rejonie świata. Nie jest on stały, wciąż ulega zmianom, przekształca się i nasącza zmieniającymi się porządkami. Rozległe, sezonowo podmokłe łąki, torfowisko, las olszowy, aleja topolowa, pozarastane ścieżki i kanały, podtopione inwestycje, śmieciowe górki. Tu obumarłe rośliny zamieniają się w torf, zagajniki drzew owocowych przypominają orolniczej przeszłości, wyślizgane bobrowe ścieżki prowadzą do tam i żeremi. Styk mokradłowo-łąkowego ekosystemu, będącego niegdyś terenem upraw, z otaczającą go z każdej strony miejską tkanką to przestrzeń narracyjnie pojemna – krążą wokół niej opowieści, nawiedzają je widma, myślenie magiczne przenika się tutaj z elementami miejskiej infrastruktury.
Z nakładających się na siebie struktur rozrastającego się miasta i mokradła wyłaniają się niejednoznaczne narracje, gromadzone w osadach historii, namakania i dziczenia. Kanały melioracyjne wplątują się w zawiłe sieci wodnych relacji, na przekór im stają tamy bobrowe, woda zalewa ścieżki, opada i podnosi się w zbiornikach, zasłania i odkrywa kolejne ślady i pozostałości. Materia botaniczna splata się z plastikowymi butelkami, gruzem i styropianem, których powolny rozkład odbywa się w tej samej skali czasowej, co narastanie pokładów torfu. Duchy przeszłych ekosystemów współistnieją z istotami, które zaadaptowały się do nowych okoliczności. Utracone gatunki, dawne praktyki rolnicze i niegdysiejsi bywalcy nawiedzają ten krajobraz, pozostawiając ślady swojej obecności na styku widzialnego i niewidzialnego.
Życie na miejskim mokradle nieustannie się transformuje pod wpływem napięć wokół dzikiej przyrody w mieście – jej marginalizacji, romantyzowania czy podporządkowywania logice wzrostu. Pod przykryciem gęstej siatki ulic, kanałów i skoszonych trawników miasto pozostaje wielogatunkowe i więcej niż ludzkie. Dążenie do sterylności, regulacja biegu wód i materii organicznej nasuwają pytania o to, kogo takie uporządkowanie wyklucza i jakie warunki zamieszkiwania tworzy – zarówno dla ludzi, jak i dla innych istot.
Aby zbliżyć się do porowatego mokradłowego krajobrazu, nie można opierać się na jednej metodzie, podążać za jednym rodzajem wiedzy, jednym sposobem obserwacji. Zachodzi tu wiele procesów jednocześnie: wymieranie, regenerowanie, mutowanie, niszczenie, rozkładanie, kwitnienie, budowanie, nawadnianie, osuszanie, wychodzenie z wylinek, gubienie liści i sierści. Podziały na to, co jest, i to, co było, na to, co widzialne i niewidzialne, na wiedzę naukową i tę wymykającą się racjonalności – wszystko to traci na mokradle rację bytu. Aby przewietrzyć zakurzone kategorie i pojęcia, połączyć różne doświadczenia, staramy się rozszerzać nasze postrzeganie poza granice komfortu. Otwarcie się na inne porządki czasu, włączenie w pole widzenia wszelkich pozaludzkich sił, pozwalają dostrzec radykalną żywotność świata.
Pięć lat praktyki naszego kolektywu to budowanie relacji i poznawanie Zakola Wawerskiego poprzez różnorodne działania: zanurzanie stóp w torfowych jeziorkach, uważne słuchanie, próby społecznego inwentaryzowania rozmaitych obecności, rysowanie z nieoczywistych perspektyw, snucie historii inspirowanych przez znalezione obiekty, dołączanie do chórów świerszczy, oglądanie świata do góry nogami, wspólne czytanie, rozmowy z napotkanymi osobami, studiowanie map i dokumentów administracyjnych. W każdym naszym działaniu czy opowieści staramy się być uważne na relacje, które tworzymy z tym miejscem i jego historiami – każda historia jest subiektywna i niesie potencjał światotwórczy. Tymi światami mogą być przestrzenie, w których dochodzi do spotkań i sojuszy, w których możemy doświadczać innych sposobów budowania wspólnoty wewnątrz otaczającego nas miejskiego porządku i wzywać do wzięcia odpowiedzialności za mokradłowy ekosystem. W sytuacji, gdy władze miasta tej odpowiedzialności unikają, oddolne działania odszukują nisze, tworząc różnorodne, inkluzywne i oddychające światy.
Próba nawiązywania i wzmacniania relacji z Zakolem Wawerskim wykracza poza odkrywanie jego przyrodniczej wartości. Dialogujemy ze specyfiką miejsca, pozornymi sprzecznościami, z widmami przypominającymi o (nie)możliwych scenariuszach. Zadajemy sobie pytania: jakie duchy zamieszkują Zakole? W jaki sposób możemy przeorientować naszą perspektywę i zobaczyć mokradło jako „centrum”, jako konieczność nie do podważenia? Jak, przez doświadczenie inności i nawiedzania, możemy wzmacniać ludzkie i więcej-niż-ludzkie sojusze?
***
Dziś Zakole Wawerskie rozciąga się od łuku Trasy Siekierkowskiej na północy aż po Jezioro Żabie na południu. Składa się z różnorodnych przyrodniczo terenów: malowniczego, lecz niedostępnego torfowiska z lasem olszowym, rozłożystych łąk i trzcinowisk. Przez przyrodników nazywane jest jedną z najważniejszych ostoi różnorodności biologicznej Warszawy, obszarem chłodzącym miejską wyspę ciepła oraz „wilgotną gąbką”, która przeciwdziała suszy. Korzysta na tym całe miasto, które jednak dotąd nie zdecydowało się na zabezpieczenie tego terenu przez wykup. Od lat domagają się tego liczni właściciele odpowiedzialni za jego utrzymanie. Dlatego przyszłość Zakola Wawerskiego jest wciąż niepewna.
Autorki: Grupa Zakole