“Chcąc uchwycić oryginalność epoki, trzeba wziąć pod uwagę praktykę terroryzmu, koncepcje projektowania produktu i myślenie o środowisku” – pisze Peter Sloterdijk w “Terrorze z powietrza” (Sloterdijk, Terror from the Air, 2002). Jego zdaniem zbieżność tych trzech elementów definiuje nowoczesność ostatniego stulecia, którego początek Sloterdijk sytuuje dokładnie 22 kwietnia 1915 roku w Ypres. Tego dnia niemieckie wojska użyły gazu chlorowego przeciwko żołnierzom francuskim, co wprowadziło radykalną zmianę w sposobie prowadzenia działań wojennych i stanowiło przejście od wojny w klasycznym rozumieniu do terroryzmu. Terror z powietrza zapoczątkował erę, w której celem ataku było nie tylko ciało przeciwnika, ale również jego otoczenie. Od tego momentu tym, co będzie atakowane zarówno w czasie wojny, jak i w czasie pokoju, będą warunki niezbędne do życia.
„Terror działa na poziomie wykraczającym poza naiwną wymianę zbrojnych ciosów między regularnymi oddziałami; polega na zastąpieniu tych klasycznych form walki atakami na środowiskowe warunki życia przeciwnika. (…) Błyskawiczny rozwój wojskowych aparatów oddechowych (w języku potocznym: płóciennych masek przeciwgazowych) pokazuje, że żołnierze musieli dostosować się do sytuacji, w której ludzkie oddychanie przyjmowało bezpośrednią rolę w wydarzeniach wojennych”.
(Sloterdijk, Terror from the Air, s. 16-19.)
Po obu wojnach światowych i wywołanych przez nie traumach, gaz zaczął być postrzegany jako symbol niewyobrażalnego wcześniej okrucieństwa. Podpisany w 1925 roku Protokół Genewski zakazywał stosowania broni chemicznej i biologicznej w międzynarodowych konfliktach zbrojnych. W 1997 weszła w życie ratyfikowana przez 190 państw “Konwencja o zakazie broni chemicznej”. Traktat ten tworzy jednak wyjątek dla „kontroli zamieszek”. W ten sposób użycie gazu nie jest już najbardziej nieludzkim aktem działań wojennych a staje się humanitarnym narzędziem w rękach policji. W powszechnym odczuciu i w oficjalnym dyskursie, gazy łzawiące funkcjonują jako broń “nieśmiercionośna”, służąca do kontrolowania mas bez zadawania trwałych obrażeń. Jako “miękkie” i “demokratyczne” narzędzie represji.
Gaz łzawiący jest bronią chemiczną przeznaczoną do skażania powietrza. Jego działanie jest natychmiastowe, podrażnia błony śluzowe oczu, nosa, ust i płuc. Ponadto może powodować silny ból oczu i dróg oddechowych, podrażnienie skóry, wymioty, krwawienie. Może prowadzić do rozwoju schorzeń układu oddechowego, chorób oczu, w tym do utraty wzroku, uszkodzenia układu sercowo-naczyniowego i pokarmowego, a nawet do śmierci. Szczególnie narażone na działanie gazu są osoby z chorobami układu oddechowego, dzieci, osoby starsze i osoby w ciąży. Również sposób, w jaki policja czy wojsko rozprowadza gaz stanowi dodatkowe zagrożenie: często protestujący zostają bezpośrednio postrzeleni kanistrami z gazem, co powoduje utratę zdrowia lub życia. W dodatku gaz często jest przeterminowany lub stosowany w zbyt dużym stężeniu.
Każdego dnia gdzieś na świecie odpalane są kanistry z gazem łzawiącym. Ale o ile w krajach Globalnej Północy aktywistki_ści mogą być wystawieni na działanie gazu podczas demonstracji, to nie stanowi on jednak istotnego elementu ich codzienności. Doświadczenie gazu jest dla nich wydarzeniem szokującym, zaskakującym i ekstremalnym. Natomiast w miejscach takich jak palestyńskie obozy dla uchodźców na Zachodnim Brzegu (Aida czy Dheisheh) granaty z gazem odpalane są kilka razy w tygodniu, a w niektórych miesiącach – codziennie. Mieszkańcy tych obozów w kanistrach po gazie sadzą rośliny lub przerabiają je na pamiątki i sprzedają turystom. Gaz nie wywołuje tam już poruszenia. Czasem nawet przyjmowany jest z ulgą, ponieważ oznacza, że izraelskie jednostki specjalne zakończyły nocny nalot i opuszczają obóz.
Pierwszą linią obrony przed gazem jest założenie maski oddechowej. Protestujący najczęściej nie mają dostępu do odpowiedniego sprzętu i zmuszeni są do samodzielnego wytwarzania masek przeciwgazowych z dostępnych im materiałów – plastikowych butelek po wodzie, puszek po napojach gazowanych, starych T-shirtów. To oddolny, konsekwentny upcycling przeciw toksyczności państwa i systemowej opresji. Teraz, gdy w naszym kraju coraz częściej mamy do czynienia z brutalnością policji i nadużywaniem gazu, możemy uczyć się od tych, którzy w oporze trwają od lat.