Mira – główna bohaterka, może mieć około 60 lat. Niska i drobna. Białe, krótko ostrzyżone włosy. Od lat mieszka w domu w górach, gdzie przeprowadziła się, żeby oczekiwać końca świata. Jest niemal samowystarczalna. Potrafi naprawiać różne rzeczy w domu. Uprawia swoje warzywa, ale mięso dla psa zamawia dronem. Nie wiemy co robiła wcześniej i skąd miała pieniądze, żeby wyprowadzić się w góry. Teraz edukuje sztuczną inteligencję z komunikacji empatycznej. Aktualnie pracuje z Tanem.
Bob – pies Miry przypominający chudego labradora.
Tan – sztuczna inteligencja, którą podczas rozmowy z Mirą reprezentuje awatar. Tan przypomina mężczyznę o azjatyckich rysach w nieokreślonym wieku. Nie wiemy dla kogo pracuje.
Lin – kobieta, może w wieku podobnym do Miry. Trudno to dokładnie określić, ponieważ jest bardzo zniszczona. Widać, że często głodowała, albo nie dojadała. Jest bardzo drobna. Ma długie, czarne włosy, bardzo skołtunione. Wygląda jak ktoś, kto był długo w drodze, kto ma tyle, ile niesie na sobie.
Batu – syn Lin. Może mieć około 7 lat. Trudno powiedzieć dokładnie, bo jest niski i drobny. Jego ubranie jest zniszczone. Podobnie jak jego mama, był długo w drodze.
Napastnik – mężczyzna w średnim wieku. Nie wiadomo skąd się wziął. Jest chudy i zniszczony.
LAS / BATU
[Ciągnąca się w górę kamienista droga, po której wchodzi twoja mama. Trzyma cię na rękach. Ciężko dyszy. Nie widzisz jej twarzy, bo ma pochyloną głowę. Jest bardzo gorąco. Włosy przykleiły jej się do twarzy. Idzie równym tempem. Wygląda jak w transie. Z każdej strony widzisz las. Dużo drzew o wielkich liściach. Skłębione krzaki przy drodze. Suche gałęzie. Całe stosy. Staczające się po drodze kamienie. Z lasu dochodzą do ciebie jakieś dziwne dźwięki. Stukanie, pukanie, trzeszczenie, gwizdanie, pohukiwanie, plaskanie, kołatanie.]
DOM MIRY / BOB
[Siedzisz na podłodze w dużym pokoju połączonym z kuchnią. Drewniane ściany. Niski sufit. Tradycyjny dom z belek. Zbudowany bardzo dawno temu, dla kogoś innego i w innych okolicznościach. Mira śpi w łóżku. Kołdra jest rozkopana, a Mira spocona. Włosy przyklejone do twarzy. Na stoliku nocnym widzisz zdjęcie Miry w cienkiej ramce. Stoi przodem do obiektywu, wyprostowana, ubrana w zielony t-shirt i luźne spodnie w podobnym kolorze. Czapka z daszkiem. Ukryte pod nią krótkie włosy. W ręce średniej długości nóż.
Mira otwiera oczy i patrzy na ciebie. Gapi się. Widzisz, że jest jej z tym dobrze, ponieważ uśmiecha się szeroko. Wyciąga do ciebie rękę. Głaszcze po głowie. Możesz się temu poddać, albo porozglądać po pokoju. Jeżeli odwrócisz się w prawo, zobaczysz duże, prostokątne lustro stojące na podłodze, a w nim swoje odbicie – chudego psa o długich łapach i lekko zmierzwionej, kremowej sierści. Taki prawie labrador. Mira przeciąga się i powoli wstaje.]
Mira: Hej piesulku.
[Idzie w stronę kuchni. Nalewa sobie wodę do szklanki. Pije szybko. Przez chwilę układa naczynia, które schły obok zlewozmywaka. Nalewa ci wodę do miski, zachęcając ręką, żebyś podszedł i się napił. Nuci coś. Wychodzi z pokoju, ale cały czas słychać jej głos. Wraca przebrana w luźne spodnie i zielony t-shirt jak z fotografii. Teraz idzie prosto w twoją stronę. Klęka. Jej kolana obok twoich łap. Śpiewa po chińsku: “Pytasz mnie, jak głęboka jest moja miłość do Ciebie, jak bardzo Cię kocham? Moje uczucie jest prawdziwe. Moja miłość jest prawdziwa. Księżyc reprezentuje moje serce”. Mira śpiewa głośno i wykrzywia przy tym twarz. Intensywnie gestykuluje. Jest to dla ciebie dość mocne doświadczenie, więc cieszysz się, kiedy Mira nareszcie przestaje. Przestaje, bo pojawia się konkurencja – dźwięk pulsującego serca.]
Mira: Stop. [Dźwięk ustaje.] Acha, nasza największa rozrywka Bobiku. Zaraz zaczniemy występ dla Tana. Stwórz połączenie.
[Mira odwraca się w stronę dużego, drewnianego stołu, nad którym wisi półka z kieszonkami. Są w nich młotki, kombinerki, nożyczki, noże, latarki, śrubokręty, papier ścierny, miarki, taśmy klejące i masa innych przedmiotów. Na stole leżą jakieś kamienie i kilka ususzonych roślin w bukietach. Jest też słoik ze szkieletem szczura. W samym centrum tego rozgardiaszu stoi cienki, niemal niewidoczny ekran. Pojawia się na nim twarz awatara.]
Mira: Ni Hao Tan.
Tan: Ni Hao Mira.
Mira: Czy ty naprawdę potrzebujesz tych lekcji? Jesteś takim mądrym i empatycznym AI. [mówi z przekąsem]
Tan: Dziękuję Miro. Słyszę, że dzisiaj towarzyszy ci potrzeba sensu.
Mira: Tak i nie.
Tan: Jak mam to rozumieć?
Mira: Dostaję za to wynagrodzenie i to jest dla mnie ok. Ale nie chcę, żeby twoje umiejętności, które poszły na marne. Skąd mam wiedzieć komu i co będziesz sprzedawał dzięki tej całej komunikacji empatycznej, którą tak pilnie ćwiczysz… Nawet nie wiem dla jakiej firmy teraz pracujesz…
Tan: Wiesz, że nie mogę ci tego powiedzieć, ani niczego obiecać.
Mira: “Pytasz mnie, jak głęboka jest moja miłość do Ciebie, jak bardzo Cię kocham?
Moje uczucie jest prawdziwe. Moja miłość jest prawdziwa…”. [śpiewa po chińsku]
Tan: Miro, czy możesz mi wytłumaczyć co masz przez to na myśli? Jak rozumiesz słowo “miłość”? Od kiedy się znamy, a to już będzie 25 dni, 4 godziny i 25 sekund, powtarzałaś mi wiele razy: [mówi głosem Miry]: “Od kiedy odkryłam, że świat, w którym żyjemy się rozpada, zdecydowałam, że chcę być sama. Nie chcę brać za nikogo odpowiedzialności. Kto chce przetrwać kryzys cywilizacji potrzebuje zasobów, ale nie tylko jedzenia, ale też energii. Inni ludzie rozpraszaliby mnie”. Zawsze mnie to intrygowałaś Miro. Nauczycielka empatii, która uciekła w góry daleko od innych ludzi, żeby przygotować się do końca świata…
[Słychać głośny dźwięk przypominający pulsowanie serca.]
Mira: Chętnie ci odpowiem, tylko pójdę odebrać paczkę. Wybacz.
Tan: Wybaczam na teraz i na wieki wieków.
Mira: Śmieszny jesteś… skąd ty bierzesz takie frazy?
[Mira wstaje i idzie w stronę drzwi. Otwiera je szeroko. Odczepia paczkę z drona. Wraca z powrotem.]
Mira: Twoje mięso Bobiku! Coraz droższe jest… [mówi do ciebie, a następnie patrzy na ekran, ale nikogo tam nie ma.] Zerwane połączenie? Hmm… Stwórz połączenie. Spróbuj raz jeszcze. Ponów.
[Mira próbuje jeszcze chwilę, ale w końcu poddaje się. Grzebie w swoich rzeczach na stole i wkłada je do wiszących nad stołem kieszonek. Wkłada do ucha srebrną słuchawkę i kładzie się na podłodze. Wymachuje rękami i nogami. Podśpiewuje. Wygląda na kompletnie pochłoniętą tym, co robi. Słyszysz jakieś dźwięki. Szuranie. Stukanie. Kroki. Ciche głosy. Warczysz. Szczekasz. Szczekasz głośno. Mira ściąga słuchawki i patrzy na ciebie zdziwiona.]
Mira: Co jest? Co się stało?
[Pukanie do drzwi. Mira jest przerażona. Widzisz, jak szybko wstaje z podłogi. Skacze do stołu i chwyta paralizator. Czeka. Znowu pukanie. Mira patrzy na ciebie wzrokiem, w którym jest błaganie, żebyś tym razem nie zaszczekał. Ktoś puka. Twarz Miry spina się. Stoi chwilę w bezruchu. W końcu rusza w stronę do drzwi i otwiera je.]
PRZED DOMEM / BATU
[Siedzisz przed domem Miry. Twoja mama jest obok ciebie. Niemal cały czas słyszysz jej chrząkanie i kaszel. Mira dotyka swojego ucha i mówi w niezrozumiałym dla ciebie języku. Mówi i spogląda w skupieniu raz na ciebie, raz na twoją mamę. Twoja mama jest chuda. Ma brudne ubrania. Długie paznokcie, nie obcinane od tygodni. Kołtun na głowie. Patrzysz na siebie. Brudne spodnie o nie wiadomo jakim kolorze. Chude kolana. Palce z wystającymi kostkami. Przed tobą stoi przed tobą miska pełna kolorowych warzyw – pomidory, dynia, cukinia, papryka, kukurydza. Mira próbuje ci coś powiedzieć. Pokazuje na warzywa i na siebie. Chyba sama je tutaj uprawia. Ciekawe gdzie? Rozglądasz się wokół, a tam tylko las. Twoja mama z Mirą znikły w głębi domu. Zapadasz się w trawie. Słońce jest wysoko, ale jego promienie z trudem przebijają się przez korony drzew. Jest ci przyjemnie. Patrzysz na mrowisko. W twoją stronę wędrują dwie mrówki. Na grzbietach niosą liść. Są coraz bliżej. Widzisz je w dużym powiększeniu. Słyszysz brzęk owadów. Zbliżają się i oddalają. Dobiegają cię dźwięki lasu. Wyraźnie słyszysz ptaki. Niektóre z nich są bardzo blisko. Pohukują, ćwierkają, skrzeczą, świszczą. Dociera do ciebie dźwięk przypominający szczekanie. Może to sarna?]
DRON LATAJĄCY NAD DOMEM / TAN
[Teren przed domem widziana przez ciebie “z lotu ptaka”. Mira siedzi obok Lin i przytulonego do niej Batu.]
Mira: Stwórz połączenie. Ponów. Ponów. O jest… Tan, posłuchaj, mam tu dwójkę ludzi. Kobieta i chłopiec. Pojawili się wczoraj. Czemu mi nic nie powiedziałeś? Nie pytałam… acha… dzięki bardzo. Ci ludzie są zmęczeni i brudni. Nigdy nie widziałam podobnych w okolicy. Mówią dziwnym językiem, ale zachowują się w porządku. Jakoś czuję, że są ok. Co? To irracjonalne? Być może… co mam zrobić? Wyrzucić ich? Będzie ich więcej? Z południa idą… ale to daleko. Tutaj miał być spokój. Zaczynam się bać. Przetłumacz mi to, co mówią… Nie masz takiego słownika? Język niedostępny? Jak to?… To bardzo dziwne… Poszukaj jeszcze…
[Mira podnosi głowę. Patrzy prosto w twoją stronę.]
Mira: Tan, w co ty ze mną grasz? Wyłączam cię… No dobra. Możesz im się przyjrzeć, ale proszę cię poszukaj tego języka.
[Mira znika na chwilę w domu. Wraca z dużymi kartkami papieru i kredkami. Podaje je Lin i Batu, a oni zaczynają rysować. Z tej perspektywy nie widać detali, więc robisz duże zbliżenie na kartkę. Teraz twoje całe pole widzenia zajmuje tylko papier i pojawiające się nad nim ręce z kredkami. Powstają pierwsze kreski, z których wyłaniają się postacie. Kobieta i dziecko otoczeni przez jakieś inne osoby. Domy. Niskie. Wiejskie. Pole. Osoby coś uprawiają. Słońce. Kilka dodatkowych, mocnych kresek. Słońce świeci bardzo mocno. Kolejne postacie są coraz cieńsze i mniejsze. Batu po kolei je przekreśla. Lin dodaje czerwone plamy. Już nie widać kształtów postaci. Kolejna kartka. Woda. Morze. Łódź na morzu. Obok Lin rysuje małą grupę. Na wodzie powstaje kolejna łódź. W niej ludzie. Niektórzy poza burtą. Unoszą się na powierzchni albo opadają na dno. Jeszcze mniejsza grupa niż poprzednio ląduje po drugiej stronie niebieskiej powierzchni. Lin rysuje jak idą. Idą. Idą. Idą. Batu dodaje ogromne słońce. Krople potu na twarzach wędrowców. Jest i miasto. Rosną kolejne budynki. Wędrowcy wchodzą do miasta. Powstaje prostokąt. Mały prostokąt. To jest miejsce schronienia kobiety z dzieckiem. Kolejna scena. Kobieta zaczepia ludzi na ulicy. Szuka pracy? Stoi w kolejce po jedzenie. Usypia dziecko na kolanach. Dziecko leży. Jest słabe. Coraz słabsze. Kobieta bierze je na ręce i opuszcza miasto. Idzie. Idzie. Krajobrazy wokół niej zmieniają się. Miasta. Wsie. Miasteczka. Pola. Lasy. Aż dociera do gór. Lin umieszcza swoje postacie na ścieżce, którą ciągnie się aż do szczytu. Tam powstaje ostatni obrazek. Mały dom z drewnianych belek.]
LAS / BOB
[Mira i jej goście zbierają jagody w lesie. Każdy z nich ma w ręce kartonowe pudełeczko. Wszystkie pojemniki są pełne, a oni mają fioletowe usta. Zaczynają rzucać w siebie jagodami. Śmieją się. Mira pokazuje małemu chłopcu kawałek drewna pokryty żółtym futerkiem. To śluzowiec. Chłopiec grzebie w nim patykiem. Krzywi się. Mama chłopca siedzi na ziemi i splata ze sobą gałązki. Obok niej leżą już gotowe warkocze. Długie i grube. Mówi coś do syna w swoim języku. Mira bierze małego za rękę i prowadzi w twoją stronę.]
Mira: Bob. No… powiedz… Bob. To jego imię.
Batu: Bob! Lin [wskazuje na mamę], Batu [kładzie rękę na klatce piersiowej].
[Chłopiec śmieje się. Podchodzą coraz bliżej. Klękają przed tobą. Mira śmieje się i śpiewa po chińsku: “Pytasz mnie, jak głęboka jest moja miłość do Ciebie, jak bardzo Cię kocham?”. Chłopiec do niej dołącza i nuci samą melodię. Pojawia się mama warkoczami ze splecionych gałązek. Pokazuje je Mirze i chłopcu. Mira kiwa głową. Mama chłopca robi z jednego warkocza kółko i zakłada ci je na szyję. Mira gilgocze chłopca, a on głośno się śmieje.]
PRZED DOMEM / MIRA
[Klęczysz na ziemi. Przed tobą leżą metalowe przewody. Kilka kości pamięci, które wyglądają jak kolorowe klocki. Są też śrubki, taśmy izolacyjne. Nagle ktoś zakrywa ci oczy i ciągnie do tyłu po ziemi. Nie możesz się ruszyć. Szuranie. Dyszenie. Materiał, który zakrywał ci oczy trochę się zsunął i widzisz teraz przebłyski światła i trochę zielonego. Słyszysz szczekanie Boba. Najpierw z oddali, potem coraz bliżej. Pies rzuca się na twojego napastnika, który krzyczy i próbuje się od niego odgonić. Teraz dochodzą głosy Lin i Batu. Są coraz bliżej. Nagle napastnik wyje. Wyje głośno z bólu. Wygląda na to, że Bob go ugryzł.]
PRZED DOMEM / LIN
[Mira siedzi okrakiem na napastniku. W jednej ręce trzyma warkocz z gałęzi, które wcześniej zaplatała Lin. Przewiązała go wokół szyi mężczyzny. W drugiej ręce trzyma nóż. Blisko gardła chłopaka. Jest wściekła i cała się trzęsie.]
Mira: Ty chuju… Co sobie myślałeś… Z kim jesteś? [krzyczy ze złością na mężczyznę]
[Stoisz blisko twarzy napastnika. Widzisz, że jest przerażony. Do Miry podchodzi Batu. Kładzie jej rękę na ramieniu. Mira przestaje się trząść. Batu przykłada rękę do ust w taki sposób jakby coś jadł i pokazuje na mężczyznę. W końcu łapie Mirę za rękę i ciągnie w swoją stronę tak, żeby wstała. Robi to. Mężczyzna podnosi się i masuje szyję.]
Mira: Spierdalaj!!
[Mężczyzna ucieka do lasu. Mira siada na ziemi. Obok niej kładzie się Bob. Podchodzi Batu i przytula się do nich. Chwilę trwają w takiej pozycji. Mira podnosi się. Podchodzi do ciebie. Jest blisko. Spocona po walce z napastnikiem. Z oczu lecą jej łzy. Patrzy prosto na ciebie i mówi.]
Mira: Zostańcie.