Aleksandra Jach
Bez przyszłości


Mira – główna bohaterka, może mieć około 60 lat, w widocznej ciąży. Niska i drobna. Białe, krótko ostrzyżone włosy. Od lat mieszka w domu, który znajduje się nad brzegiem morza. Jej miejsce na ziemi w każdej chwili może zostać zalane. Poziom morza podnosi się nieubłaganie. Jest też coraz cieplej. Poza tym, w świecie Miry wiele rzeczy działa całkiem nieźle. Ludzie czerpią energię ze źródeł odnawialnych, takich jak ruch, albo morskie fale. Ograniczono turystykę i latać można tylko w odgórnie ustalonych okresach w roku. Kobiety coraz później mogą zachodzić w ciążę, czego przykładem jest nasza bohaterka. Jednym z największych problemów tego świata jest opieka nad osobami starszymi, których jest znacznie więcej niż młodych. Większość z nich spędza swój czas w rozszerzonej rzeczywistości. Kontakty z ludźmi zapewnia im system opieki obywatelskiej. Każda pełnoletnia osoba ma obowiązek spędzić kilka dni w roku ze starszą osobą. Mira jeszcze tego nie doświadczyła. Do tej pory udawało jej się omijać ten system. Za każdym razem kiedy przychodziła jej kolei, udawała, że jest chora. Tłumaczyła się przed sobą, że ma przecież zbyt dużo pracy, a bycie z innymi ludźmi ją rozprasza. Mira prognozuje przyszłość za pieniądze. Futurystka to popularny zawód w świecie, w którym panuje duża niepewność. Scenariusze przyszłości dają złudzenie poczucia bezpieczeństwa.

Bob – pies Miry przypominający chudego labradora.
Tan – inteligentny asystent w domu Miry.
Greta – kobieta, może mieć około 90 lat. Porusza się na wózku inwalidzkim. Wiemy o niej niewiele.
Karol – sąsiad i przyjaciel. Tymczasowy opiekun Grety. Dowiedział się właśnie, że otwarto loty do Kanady. Chce odwiedzić tam swojego partnera Bartka.
Kacper – sprzedawca lodów z baru na plaży.
Mieszkańcy ośrodka opiekuńczego dla starszych osób.

DOM / BOB

[Duży pokój, w którym jest pusto, poza materacem i prostym stolikiem. Mira stoi przed oknem, które zajmuje całą powierzchnię ściany i macha rękami. Zaczyna chodzić tam i z powrotem.]

Mira: Ok. Wiem. Zrobię to. Mówiłam, że ten scenariusz zakłada, że będzie kasa z tych fal… No jak to jest niejasne. Zobacz tutaj [porusza szybko rękami]. Masz do tego wykresy… Nie mam wpływu na to, że ludzie się boją. Z każdym dniem woda jest coraz bliżej miasta… Oczywiście, że napiszę coś optymistycznego… Tak, dobrze.

Mira: Piesulku kochany… [mówi do ciebie i głaszcze po głowie]

Mira: … Tak… O potencjale przyszłości i żeby nie przywiązywać się do tego, co już jest, bo wszystko się zmienia, a poza tym żyjemy w świecie niepewności, ulotności i złożoności. Ok, coś wymyślę. Muszę kończyć. Sikać mi się chce.

[Przechodzi przez pokój, kiedy rozlega się głośny dźwięk pulsującego serca]

Mira: Tan [mówi w przestrzeń]. Nie ma mnie dla nikogo.
Tan: Ok. To Karol. Powiem mu, że wyszłaś.
Mira: Czekaj, daj mi go. Karol [mówi w przestrzeń] Co ty tu robisz?
Karol: Hej Mira, mam prośbę.
Mira: Mam ochotę od razu powiedzieć nie. Kto jest obok ciebie?
Karol: To Greta.
Mira: Nie znam.
Karol: Wpuść nas. Wszystko ci opowiem.

DOM / GRETA

[Karol wjeżdża do pokoju z tobą na wózku. Patrzysz na swoje ręce. Leżą nieruchomo na kolanach. Długie palce. Szczupłe dłonie. Nie widzisz żadnych detali. Kolory mają mniejszą wyrazistość. Nie słyszysz najlepiej.]

Karol: To Greta, moja podopieczna.
Mira: Cześć Greta… Co tam?
Karol: Ona właściwie nie mówi. Miała udar.
Mira: Słuchaj, zaczynam się niecierpliwić. O co tu chodzi? Mam kupę pracy, a zamiast ją robić cały czas muszę wyjaśniać klientom, o co w niej chodzi.

[Karol stawia twój wózek tyłem do okna. Sam zaczyna przemierzać pokój tam i z powrotem.]

Mira: Przestań łazić człowieku.
Karol: Chcę ci naładować system.
Mira: Już to zrobiłam. Chodzę po domu od godziny piątej i nie potrzebuję więcej energii… Ostatni scenariusz się nie spodobał i muszę go przerobić. Ma być optymistycznie! W każdej chwili może zalać mój dom, zresztą twój też stary… a ja mam się skupić na potencjale kolejnego, cholernego, zielonego, darmowego źródła energii… Nieważne… Wyjaśnij mi, co tutaj robisz.
Karol: Muszę wyjechać i bardzo potrzebuję twojej pomocy. Na tydzień otwierają loty do Kanady…

[Mira spogląda na ciebie i zaczyna kręcić przecząco głową]

Karol: Wiesz, że ostatnio widzieliśmy się z Bartkiem rok temu. To jest jedyna szansa, żebym mógł się z nim spotkać. Nie wiem, kiedy znowu…Weź ją do siebie na kilka dni.
Mira: Gretę? Zwariowałeś!
Karol: Podpisałem umowę z ośrodkiem. Jestem za nią odpowiedzialny. Wiesz, że każdy prędzej czy później dostanie pod opiekę starszą osobę. Przynajmniej jedną. System nie wydala. Nie wolałabyś mieć to z głowy?
Mira: Nie. Po co mi to. Jak będę musiała to się zaopiekuję, ale teraz nie mam czasu. Poza tym nie umiem. Nie wiem, jak to jest z tymi starszymi ludźmi.

[Zwraca się do ciebie.]

Mira: Greto, pewnie jesteś ok, ale wiesz… ja nie mam czasu teraz.
Karol: Zrób to dla mnie i Bartka. Proszę Cię. Jego strefa jest otwarta przez tydzień. Nie widzieliśmy się z pół roku, a nie wiadomo, kiedy znowu będzie okazja.
Mira: Dlaczego to robisz? Co ja mam teraz powiedzieć? Uuuaaach… jestem na ciebie wściekła człowieku… wiesz, że jak mnie wywalą z tej pracy, to nie będzie tak łatwo nowej? W prognozowaniu i tak rządzą algorytmy, lepiej liczą i coraz lepiej opowiadają historie…

PLAŻA / GRETA

[Mira wiezie cię na wózku po drewnianym deptaku. Jesteście blisko brzegu morza. Wieje, ale pomimo tego jest gorąco. Ciężko oddychasz. Słyszysz głos z tyłu. Jeśli się obrócisz, zobaczysz, że wózek prowadzi Mira.]

Mira: Stwórz połączenie. Hej… słyszysz mnie? Strasznie tu wieje… Już wiem… Napiszę tak. Ten kryzys to tak naprawdę ogromna szansa. Możesz zaprzeczać rzeczywistości, albo skupić się na przetrwaniu i rozwoju. To wyzwanie… Coś w tym stylu? Że mamy taki optymistyczny scenariusz: morze zalewa nasze miasto, ale my przenosimy się gdzieś indziej. Jak to gdzie? Nie wiem tego. Nikt tego nie wie, ale chodzi o to, żeby odwrócić uwagę ludzi od tego cholernego zalewania. Niech się skupią na darmowej energii z fal.

[Nagle wózek zaczyna się toczyć sam. Mira jest zbyt zajęta rozmową, żeby to zauważyć. Twój wózek zjeżdża więc coraz szybciej w stronę morza. Słyszysz za sobą krzyk Miry. W końcu czujesz jak udaje jej się zatrzymać twój wózek. Mira ciężko oddycha za twoimi plecami.]

Mira: Ufff… Ale by było… Przepraszam cię. Nie wiem co powiedzieć. Już przestaję gadać. Co chcesz robić? Może usiądziemy na kocu? Czy mogę cię przenieść? Nie odpowiadasz… No cóż, zaryzykuję.

[Podnosi cię z wózka i przenosi na koc. Próbuje cię posadzić, ale nie za bardzo jej się to udaje. Uśmiecha się do ciebie i robi miny. A w końcu kładzie cię na plecach.]

Mira: Połóżmy się.

[Leżycie na kocu. Coraz mocniej słychać przybijające do brzegu fale.]

PLAŻA / MIRA

[Przyglądasz się śpiącej na kocu Grecie. Ciężko oddycha. Wąskie, suche usta otwierają się i zamykają. Leżysz bardzo blisko niej. Oglądasz jej twarz w wielkim zbliżeniu. Widzisz zmarszczki. Z bliska wydają się wgłębieniami i fałdami. Księżycowym krajobrazem, rozjechaną pustynią. Przyglądasz się jej drobnemu ciału, zwiniętemu w pozycję embrionalną. Kościste, suche stopy wystają z nogawek granatowych spodni dresowych. Teraz wstajesz. Patrzysz na nią z góry. Przypomina archeologiczne znalezisko. Znajdujesz w piasku plażową łopatkę. Tworzysz wokół niej granice z piasku; ściany, które przypominają grób. Pra-kobieta leżąca w swoim grobie. W dresie. Greta otwiera oczy i uśmiecha się do ciebie. Zaczyna robić miny i przewracać oczami. Wydobywa z siebie dźwięki, które przypominają ci jakąś melodię.]

BAR Z LODAMI NA PLAŻY / BOB

[Mira i Greta siedzą naprzeciwko siebie przy stole. W rękach trzymają lody. Patrzysz na nie z podłogi. Grecie spada na ziemię lód.]

Mira: Bobik, chcesz spróbować miętowego? [mówi w twoją stronę i głaszcze cię]

[Śmieją się. To taki śmiech, który zaraża. Z brzucha, z serca, z czegoś miękkiego w środku. Pojawia się właściciel lokalu, który klęka obok ciebie i wyciera podłogę niezrozumiale coś do siebie mrucząc.]

Mira: Mówiłeś coś do nas?
Kacper: Ręce jej się trzęsą, to dlatego… ale to nic pozmywam po niej. Tak się razem dobrze bawicie… pewnie znacie się od wieków.
Mira: Nie, co ty. Znam Gretę od dziś. Wraca do siebie za kilka dni.
Kacper: A to “spadochroniara” z ośrodka… Fajnie, że nie będzie cię długo obciążać. Ja to się wkurzam na to. Starzy są teraz wszędzie. Nie dość, że muszę zapierdalać w tych lodach, żeby ich utrzymać, to jeszcze cały czas mi kogoś przysyłają pod tak zwaną opiekę. Niech siedzą i grają w tych ośrodkach.
Mira: Stop. Przestań. Nie chcę tego słuchać. Poza tym nie mów o Grecie w trzeciej osobie.
Kacper: To moje miejsce. Jak ci się nie podoba to wiesz co robić.
Mira: Wiem.

[Zrzuca swojego loda na stół, rozsmarowując go po całym blacie. Roztopiony lód powoli skapuje ze stołu na podłogę.]

OŚRODEK DLA STARSZYCH OSÓB / GRETA

[Mira wjeżdża z tobą do dużej sali. Jest gęsto. To wspólna przestrzeń dla pensjonariuszy. Podłączeni do rozszerzonej rzeczywistości, nie potrzebują zbyt wiele miejsca. Każda osoba jest w swoim świecie. Niektórzy mówią albo krzyczą w przestrzeń. Inni gestykulują. Panuje zgiełk.]

Mira: Greto, muszę cię tu zostawić. [odwraca wózek w swoją stronę] Wracam do pracy.
[Mira nachyla się do ciebie. Teraz znacznie lepiej słychać jak ciężko oddychasz. Każde zaczerpnięcie powietrza jest jak wynurzenie się z wody. Mira kładzie ci głowę na kolanach.]

[Nagle dzwoni jej telefon. Pokazuje gestami rąk, że zaraz do ciebie wróci i trochę się oddala.]

Mira: Odbierz… Tak, piszę. Pamiętam, ma być optymistycznie. Tak, twoi klienci poczują, że będzie dobrze. Morze jest ok, bo daje nam dużo energii… przepraszam, musze kończyć, żegnam się z kimś ważnym.

[Mira rozłącza się. Patrzy na ciebie intensywnie przez parę sekund.]

Mira: Wybierz ostatni numer. Halo, to ja. Nie, nie będzie dobrze. Nie wiem, jak będzie. Chcę płakać. Chcę być w żałobie. Boję się. Nie wiem co robić. Tracę mój dom. To boli. Nie wiem, co się jeszcze może wydarzyć. Nie mam już siły. Nie obchodzi mnie to.

[Mira rozłącza się. Znowu na ciebie patrzy. Powoli podchodzi bliżej. Bierze twoją rękę. Dotyka swojego brzucha.]

PLAŻA / MIRA

[Leżysz na plaży w czerwonym kostiumie kąpielowym. Zaraz przy linii brzegowej. Patrzysz prosto w morze. Widzisz swój duży brzuch z wypchanym pępkiem. Fale są początkowo niskie i dość słabe, ale z chwili na chwilę coraz głębiej wciągają cię w morze. Bierzesz głęboki oddech i zanurzasz się.]

RÓŻNORODNE MIASTO WARSZAWA NA WIELE JĘZYKÓW

RÓŻNORODNE MIASTO WARSZAWA NA WIELE JĘZYKÓW

EUGENIA BALAKIREVA (Białoruś)
MICHAŁ BORCZUCH
NOUMS DEMBELE (Burkina Faso)
HUBERT ZEMLER
CHRISTINA ESHAK (Syria)
OLGA MYSŁOWSKA
MARTINA KUZMANOVIĆ (Serbia)
KATARZYNA GÓRNA
DINA LEONOVA (Białoruś)
DIANA LELONEK
MARIA MARTOS (Ukraina)
RAPHAEL ROGIŃSKI

słuchowisko:
Wojtek Zrałek-Kossakowski
Marcin Lenarczyk

Dowiedz się więcej