Sto lat temu Adam Aston śpiewał:
Warszawo, cudna Warszawo
Ty jesteś miastem rodzinnym mem
(…)
Nie znajdę lepszej
Chociaż szukałbym nie wiem gdzie
Ach, bo Warszawo – ja kocham cię
Aston był polskim Żydem, który w latach 40. musiał opuścić Warszawę. Dziś wiele osób obiera odwrotny kierunek: do Warszawy.
Marzy nam się więc miasto, w którym migranckie artystki i artyści migranccy mogą zaśpiewać:
Warszawo, cudna Warszawo
Ty jesteś miastem wybranym mem
(…)
Nie znajdę lepszej
Chociaż szukałbym nie wiem gdzie
Ach, bo Warszawo – ja kocham cię
Marzy nam się Warszawa różnorodna, w której osoby migranckie nie muszą się tłumaczyć, dlaczego tu są.
Marzy nam się Warszawa różnorodna, w której osoby migranckie są traktowane jak skarb.
Bo artystki migranckie i artyści migranccy wnoszą niezbędną dla kultury świeżość – nowe wątki, nowe tematy, nowe estetyki.
A jednak dziś tworzone przez nich dzieła trafiają w dużej mierze do zamkniętych grup i społeczności. Stosunkowo niewiele jest działań realizowanych wspólnie przez osadzone w mieście artystki lokalne i mieszkających tu artystów migranckich. Ich publiczności widzą się i przenikają nawzajem w zbyt małym stopniu.
Chcemy to zmienić.
Wojtek Zrałek-Kossakowski